Marianie Prusaku, kapelanie Powstania Warszawskiego; o tym, jak w ciągu jednego dnia zabrano prawowitym właścicielom placówkę Niższe Seminarium Duchowne Księży Pallotynów w Kleczy - EAN: 9798360293071
Nieznane objawienia Matki Bożej na warszawskich Siekierkach dotyczące współczesnych losów Polski! Rok 1943. Matka Boża ukazuje się Bronisławie Kuczewskiej, by na piętnaście miesięcy przed wybuchem Powstania Warszawskiego wskazać Polakom sposób na uniknięcie tragedii. Słowa Bogurodzicy nie znajdują zrozumienia… Rok 1980. Bogurodzica podejmuje próbę uchronienia Polski od wprowadzenia stanu wojennego. Przekazuje Polakom prośbę związaną z zapowiedzią wielkiego cudu, który ma przynieść wyzwolenie Polski spod jarzma komunizmu i zapobiec wojnie domowej. Jednak prośba Maryi nie zostaje spełniona… Książka przedstawia historie objawień Bronisławy Kuczewskiej – warszawskiej mistyczki i wizjonerki, której ukazywała się Maryja, przynosząc orędzie przestrogi i nadziei dla Polaków. Autorzy prezentują niezwykłe, nadprzyrodzone zjawiska obecne w życiu Bronisławy: świadectwa uzdrowień i nawróceń, dar proroctwa i potężnej modlitwy wstawienniczej oraz nadzwyczajny dar lewitacji.
Ewa J.P. Storożyńska, Józef Maria Bartnik SJ Przepowiednie Maryi o losach Polski. Lourdes. Objawienia. Cuda. Nowenny
Dokładnie dziś mija 50 lat od wypowiedzenia na Jasnej Górze Milenijnego Aktu Oddania Polski w Macierzyńską Niewolę Miłości za Wolność Kościoła w Polsce i na świecie. Zawierzenia 3 maja 1966 r. dokonał Episkopat Polski pod przewodnictwem Prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego. W Akcie Milenijnym określone zostały dwa cele tego oddania: ubezpieczenie Kościoła na drugie tysiąclecie chrześcijaństwa i przekazanie nienaruszonej wiary kolejnym pokoleniom Polaków. Najlepiej można było to uczynić w dłoniach Matki Najświętszej, której opieki naród nasz nieustannie w swoich dziejach doświadczał. Milenijny akt oddania prymas Polski Stefan kard. Wyszyński nazwał w liście dziękczynnym do papieża Pawła VI aktem konsekracji. Do Sacrum Poloniae Millennium przygotowywała Polaków Wielka Nowenna - dziewięcioletni program duszpasterski. Każdy rok nowenny miał swoje hasło, które wierni realizowali. Etap przygotowań był długi ze względu na doniosłość wydarzenia. - Tekst Aktu został specjalnie ułożony, zatwierdził go Ojciec Święty Paweł VI, nazwał to aktem religijnym najwyższej rangi - oddanie za wolność Kościoła w Ojczyźnie i świecie współczesnym, oddanie całej Polski. I ten akt pięknie został napisany pismem artystycznym i włożony do specjalnej tuby, w której został zapieczętowany, jest nawet zdjęcie ukazujące ten moment. I ciągle nam to przypomina, że jesteśmy własnością Maryi, że podjęliśmy zobowiązanie przez Maryję ratować Polskę i ratować cały świat - przypomina o. Melchior Królik, jasnogórski archiwista. Podkreśla, że "w tamtych warunkach, kiedy biletu nie sprzedawano, kiedy zagradzano drogę, było nad wyraz dużo ludzi". - Cieszyliśmy się bardzo, że tylu ludzi podpisuje się pod tym, że chcą Polski katolickiej, bo obchodząc Milenium Chrztu, tym samym Polacy mówili: my chcemy pozostać katolikami, my jesteśmy gospodarzami tego kraju, i my chcemy ten kraj prowadzić, rządzić, i my chcemy w tym kraju żyć i ten kraj do świetności prowadzić, a wiemy, że tylko z Bogiem, bez Boga ani do proga, jak mówi polskie przysłowie - podkreśla o. Królik. Do aktu oddania komentarz teologiczno-duszpasterski napisał abp Karol Wojtyła. Prymas Wyszyński w jednym z przemówień podkreślał przekonanie metropolity krakowskiego, że oddanie w macierzyńską niewolę Maryi to czyn heroiczny, który nie polega na efektownych dokonaniach, tylko na ogromie zawierzenia Matce Najświętszej. Na obchody Tysiąclecia Chrztu miał przybyć na Jasną Górę papież Paweł VI. Jednak władze PRL nie wyraziły zgody na jego przyjazd. Papież ustanowił wówczas kard. Stefana Wyszyńskiego swoim legatem, a o pragnieniu przyjazdu na Jasną Górę wiele razy mówił i pisał: "Bardzo żałujemy, że nie możemy spełnić życzeń świętej hierarchii i wiernych, którzy prosili, byśmy się udali w pielgrzymce do przesławnej świątyni Matki Bożej Jasnogórskiej. Mimo to nie będziemy od was oddaleni. W przyszłym miesiącu, maju, zamierzamy uroczyście obchodzić w Rzymie Millennium Polski wiernej". I rzeczywiście tak było. Papież Paweł VI obecny był już na uroczystości Polonii włoskiej, inaugurującej obchody Tysiąclecia Chrztu Polski 13 stycznia 1966 r. Podczas centralnych uroczystości Tysiąclecia we Włoszech, 15 maja 1966 r., Papież odprawił dla pielgrzymów Mszę św. w Bazylice św. Piotra. W liście apostolskim napisanym z okazji Tysiąclecia Chrztu Polski Paweł VI podał głębokie uzasadnienie aktu milenijnego: "Gorąco pragniecie, aby ta jubileuszowa uroczystość Tysiąclecia stała się dla Was jakby nowym chrztem z wielkim wzruszeniem składamy Nasze modlitwy za Was u stóp Chrystusowych oto złożyliście siebie w ofierze na wzór mistycznego całopalenia, aby odnowa wypracowana przez Sobór powszechny dla Kościoła i świata doprowadziła do pomyślnych wyników i w całej pełni je osiągnęła". W telegramie do Prymasa Polski z 21 grudnia 1966 r. Ojciec Święty wyraził radość z oddania narodu polskiego "niezwyciężonej Królowej Polski", a w breve napisał zaprawdę nie mogliście wspanialej uczcić tysiącznej rocznicy owego dnia, kiedy to Polska przyjęła skarby religii chrześcijańskiej i poddała się pod najsłodsze jarzmo Chrystusa i Jego Matki. Słuszną kierowani myślą, dokonaliście tego Aktu w Świątyni Jasnogórskiej, bowiem z ową sławną Stolicą kultu Maryjnego wiąże się szczególna chwała i sława Waszej Ojczyzny, a Lud Wasz, dręczony klęskami, tam właśnie znajdował zawsze przeobfitą pociechę". Pragnienie obecności papieża na obchodach milenijnych chrztu Polski spełnić ma Ojciec Święty Franciszek, który zapowiedział swój przyjazd na Jasną Górę 28 lipca tego roku i dziękczynienie za 1050. rocznicę chrztu naszej Ojczyzny.
Przepowiednie Maryi o losach Polski. Historia nieznanych objawień . Józef Maria Bartnik SJ. Wydawnictwo AA. Special Price 13,41 zł
TVN ujawnił tytuły seriali, które pojawią się w wiosennej ramówce stacji. O jakich produkcjach mowa, o czym będą one opowiadać i kogo w nich zobaczymy? Podajemy szczegóły. Wiosenne serialowe propozycje od TVN. Jakie seriale zobaczymy w telewizji? Uwzględniono przede wszystkim trzy nowości. Będą to produkcje: "Żywioły Saszy - Ogień", "Lab" oraz "Tajemnica zawodowa". O czym będą one opowiadać, kogo w nich zobaczymy i kiedy będzie można je oglądać? Poniżej podajemy także: "Pierwsza miłość": zwiastun wiosennych odcinków. W obsadzie nowe gwiazdy! [WIDEO]"Tajemnica zawodowa", "Lab" i "Żywioły Saszy - Ogień": nowe seriale TVNTVN podzielił się wiosenną ofertą. Jak podaje portal - część produkcji pojawi się na antenie już w trzecim tygodniu lutego, inne będą trafiać na wizję dopiero w marcu i kwietniu. Wiadomo już, że w wiosennej ramówce pojawią się trzy nowe seriale. Pierwszym z nich jest zapowiadana od miesięcy "Tajemnica zawodowa" - to największy hit wiosny 2021 na TVN. Jest to opowieść o losach Julii (Magdalena Różczka), która podejmie trudną walkę o oczyszczenie męża z zarzutów kryminalnych (Cezary Pazura). Jej mąż jest medykiem, ale czy prowadził do tej pory podwójne życie?Serial "Tajemnica zawodowa" składa się z dziesięciu odcinków. Zobaczymy w nim Magdalenę Różczkę, Cezarego Pazurę, Tamarę Arciuch, Piotra Stamowskiego czy Annę Dereszowską. Serial będzie można oglądać raz w tygodniu, w każdą środę o godzinie Poniżej można zobaczyć zwiastun. Kolejną propozycją będzie "Lab", czyli nowy codzienny serial. Każdy odcinek przestawia śledztwo kryminalne - wątki będą obejmować morderstwa, handel ludźmi, zaginięcia czy porwania. Stałą ekipą serialu będzie grupa policyjna i pracownicy laboratorium. Widzowie będą śledzić ich pracę i życie prywatne. W produkcji występują: Kuba Rawicz, Maria Szajner, Klaudia Tarczyk, Michał Walewski czy Paweł Konieczny. Serial będzie można oglądać od poniedziałku do piątku o godzinie Poniżej można zobaczyć zwiastun. Ostatnią propozycją jest serial, który jest dobrze znany osobom korzystającym z Playera. To "Żywioły Saszy - Ogień", czyli siedmioodcinkowa historia o losach kobiety, która wraca do Polski z Wielkiej Brytanii, gdzie spędziła ostatnie lata życie i szkoliła się w zawodzie profilerki. Sasza zostaje przydzielona do rozwiązania zagadki tajemniczych podpaleń łódzkich kamienic. W produkcji występują: Magdalena Boczarska, Mirosław Haniszewski, Marcin Czarnik, Piotr Cyrwus i Arkadiusz Jakubik i Andrzej Konopka. "Tajemnica zawodowa", "Lab" i "Żywioły Saszy - Ogień": kiedy oglądać?Serial "Tajemnica zawodowa" zadebiutuje na TVN 17 lutego 2021 roku. Będzie można oglądać w każdą środę o godzinie "Lab" pojawi się na antenie TVN 15 lutego 2021 roku o godzinie - produkcję można oglądać od poniedziałku do piątku. Na serial "Żywioły Saszy - Ogień" trzeba będzie jednak poczekać do kwietnia 2021 także: Ta scena z "Rancza" robi furorę w sieci. Serial przewidział wygraną PiS? Galeria Zapomniane polskie seriale - sprawdź, czy je oglądałeś
Przepowiednie Maryi o losach Polski. 29,90 zł / szt. 29.90 PKT. Autor: Informacje o sklepie; Klub Braterska - program lojalnościowy; Karta Podarunkowa;
Praktyka poświęcenia się Maryi – oddawania Matce Bożej swej woli, serca, umysłu, całego siebie – znana jest co najmniej od VII w. Jednak dopiero dziesięć wieków później przestała ona być wyrazem jedynie pobożności poszczególnych osób czy wspólnot (zakonów, bractw, parafii i diecezji), a zaczęła być drogą do świętości całych narodów. Podobno pierwszego narodowego poświęcenia dokonał w 1037 r. książę Jarosław Mądry, który przed obrazem Matki Bożej Zwycięskiej znajdującym się w katedrze Bożej Mądrości w Kijowie poświęcił Maryi Ruś Kijowską. Rok później to samo uczynił król węgierski św. Stefan. W 1142 r. Matce Bożej oddała się Portugalia. Niektóre źródła podają, że podobnych aktów dokonały w XII w. Anglia i Francja. Jednak właściwa historia poświęceń rozpoczyna się w 1638 r., kiedy to król Ludwik XIII oddał Maryi panowanie we Francji. Zaraz potem podobnie uczyniła Portugalia (1646 r.). Niebawem ich śladem poszły Austria i Polska, Anglia i Szwajcaria, Bawaria i Hiszpania, Irlandia i Słowenia, Ukraina, księstwo Normandii i inne. Gdy mówimy o oddawaniu się całych narodów w niewolę Matki Najświętszej, nie mówimy tylko o odległej przeszłości, praktyka oddawania narodów pod panowanie Maryi powróciła bowiem w XX w. – na skutek objawień Matki Bożej w Fatimie. Tym razem poszczególne kraje i narody „specyfikowały” swe maryjne zawierzenie: zgodnie z treścią orędzia fatimskiego oddawały się Niepokalanemu Sercu Maryi. Pierwsza dokonała tego w 1931 r. Portugalia. Akt ten powtórzyła – uwaga! – trzykrotnie. Na progu II wojny światowej, dzięki czemu zachowała neutralność, i w 1975 r. – dzięki czemu komunistom nie udało się przejąć władzy w państwie. W 1946 r. za przykładem Portugalii poszła Polska. W 1947 r. uczyniły to również Austria i Węgry, potem w 1954 r. Niemcy, 2 lata później Hiszpania, w 1959 r. Włochy, a w 1960 r. Szwajcaria. Fatimskie wezwanie do poświęcenia Z chwilą, gdy Matka Boża przekazała swe fatimskie orędzie, historia nabiera niezwykłego przyspieszenia. Nie miejsce tu na przytoczenie wszystkich wydarzeń, które zagęszczają się na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat. Odnotujmy najważniejsze. W 1929 r. w objawieniu Matki Bożej Fatimskiej w Tuy Siostra Łucja słyszy z ust Matki Bożej wezwanie: „Przyszła chwila, w której Bóg wzywa Ojca Świętego, aby wspólnie z biskupami całego świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu, obiecując ją uratować za pomocą tego środka”. Nie miną dwa lata, a Siostra Łucja skieruje do Episkopatu Portugalii list, w którym zaproponuje niezwykłą interpretację tej prośby. Wizjonerka z Fatimy postulowała dokonanie poświęcenia, którego domaga się Bóg, ale proponowała uczynić to w wymiarze lokalnym. Ile musiało być Bożych mocy w prostych słowach fatimskiej wizjonerki, skoro 13 maja 1931 r. w Fatimie zebrał się cały Episkopat Portugalii, a tłumy, jakie przybyły na uroczystość poświęcenia, były nieprzeliczone. Możemy mówić dalej w ten sam sposób: ile musiało być Bożych mocy w tym akcie poświęcenia, skoro Niebo odpowiedziało niemal natychmiast. Historycy jednym głosem powtarzają, że fakt, iż Portugalia pozostała poza sceną komunistycznej rewolucji hiszpańskiej, był cudem. To, że rzeczywiście był to cud, zostanie potwierdzone w jednym z widzeń udzielonych Siostrze Łucji dziesięć lat później. 18 sierpnia 1940 r. wizjonerka, opisując owoce pierwszego poświęcenia, podkreśliła, że „przyszłaby wojna i komunizm, gdyby nasi biskupi nie zwrócili uwagi na prośby Jezusa i nie modlili się z całego serca o Jego Miłosierdzie i o opiekę Niepokalanego Serca Maryi”. Dwa lata później Siostra Łucja napisała do Papieża Piusa XII niezwykły list. Wynika z niego, że Bóg zaakceptował interpretację prośby przekazanej w objawieniu w Tuy i przywiązał do „lokalnego” poświęcenia wiele łask. Najważniejszy fragment tego listu przytaczamy słowo po słowie: „Pan nasz obiecał roztoczyć specjalną opiekę nad Portugalią w czasie tej wojny ze względu na poświęcenie narodu Niepokalanemu Sercu Maryi przez biskupów portugalskich, jako dowód łask, które będą udzielone innym narodom, jeżeli – jak Portugalia – poświęcą się Jemu”. Odpowiedzią na to zapewnienie było nasze polskie poświęcenie się Niepokalanemu Sercu Maryi. Ale by do niego doszło, najpierw na listy Siostry Łucji musiał odpowiedzieć sam Ojciec Święty. Zaangażowanie Rzymu 31 października 1942 r. Pius XII po raz pierwszy próbuje wypełnić fatimskie żądanie Matki Bożej i poświęca świat Niepokalanemu Sercu Maryi. Papież woła: „Poświęcamy się na zawsze Tobie i Twojemu Niepokalanemu Sercu, Matko nasza i Królowo świata, aby miłość Twoja i opieka zapewniły zwycięstwo królestwa Bożego oraz by wszystkie narody, pojednane między sobą i z Bogiem, Ciebie błogosławiły i wysławiały”. Podobny akt wypowiada Ojciec Święty Pius XII kilka dni później, 8 grudnia: już nie w przemówieniu radiowym, ale w sercu Kościoła – w rzymskiej Bazylice św. Piotra. Potem, w 1952 r., poświęca Niepokalanemu Sercu Maryi wszystkie ludy Rosji. Czytamy w formule poświęcenia: „Poświęcamy i oddajemy Niepokalanemu Sercu w szczególny sposób wszystkie ludy Rosji, z mocną nadzieją, że dzięki potężnemu wstawiennictwu Maryi Dziewicy, niebawem szczęśliwie spełnią się pragnienia, które dzielimy wespół z wami i wszystkimi ludźmi dobrej woli, pragnienie prawdziwego pokoju, braterskiej zgody i wolności, która jest prawem wszystkich, a przede wszystkim Kościoła”. Wielkie polskie zawierzenie Kiedy pytamy o początek fatimskiej drogi zawierzenia w Polsce, musimy odwołać się do roku 1942 i aktu poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi przez Piusa XII. Tam, jak w zarodku, ukryła się idea powtórzenia przez Polskę portugalskiego aktu zawierzenia. Skąd o tym wiemy? Dowiadujemy się o tym z życia dwóch wielkich pasterzy, wymienianych z szacunkiem przez Papieża Jana Pawła II. Ksiądz kardynał August Hlond i ks. kard. Adam Stefan Sapieha – bo o nich tu mowa – byli bardzo głęboko związani z Papieżem Piusem XII i mamy prawo przypuszczać, że nie tylko zapoznali się oni z treścią samemu aktu, ale że znane im były powody, jakimi kierował się ówczesny Ojciec Święty, kiedy w 1942 r. podejmował decyzję poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Możemy wskazać na liczne związki łączące poświęcenie Polski Niepokalanemu Sercu Maryi w 1946 r. z aktem Papieża Piusa XII, który 4 lata wcześniej Niepokalanemu Sercu Maryi poświęcił świat. Zwróćmy choćby uwagę na powtarzającą się w obu aktach formułę „Tobie i Twojemu Niepokalanemu Sercu”, a także na fakt, że biskupi polscy wzywają opieki Matki Bożej nie tylko nad Polską, ale również nad Papieżem i Kościołem świętym. Akt mówił: „Otocz płaszczem opieki Papieża i Kościół święty… Wyjednaj mu… swobodę i skuteczne działanie. Powstrzymaj zalew bezbożnictwa”. Przeciwstawianie się „błędom Rosji” w Polsce Już w październiku 1945 r., niespełna 8 miesięcy po konferencji jałtańskiej (4-11 lutego 1945 r.), która zadecydowała o nowym podziale Europy i wpisała Polskę w strefę wpływów radzieckich, ks. kard. Hlond podjął wraz z pozostałymi biskupami decyzję o rozpoczęciu przygotowań do poświęcenia Narodu Niepokalanemu Sercu Maryi na Jasnej Górze. Decyzja o poświęceniu Narodu Polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi zapadła na Jasnej Górze podczas plenarnej Konferencji Episkopatu Polski, która miała miejsce w dniach 3-4 października 1945 r., a więc w pierwszych miesiącach po zakończeniu działań wojennych i u progu życia Kościoła w zupełnie nowej dla niego sytuacji, bo w kraju rządzonym przez komunistów. Nie dziwi więc, że w oficjalnym komunikacie wydanym po zakończeniu obrad nie wspomniano ani słowem o podjętej decyzji powtórzenia na ziemiach polskich aktu Papieża Piusa XII z 1942 r. i dokonaniu poświęcenia, które miało powstrzymać rozszerzanie się „błędów Rosji”. By uniknąć otwartego konfliktu z władzami, wiadomość o planowanym poświęceniu przekazywano drogą osobistych kontaktów. Pierwsza oficjalna informacja o planowanym poświęceniu znalazła się w Liście Pasterskim Episkopatu na Wielki Post 1946 r., ogłoszonym pod znamiennym tytułem: „O panowanie Ducha Bożego w Polsce”. Czytamy w nim: „Nie postąpilibyśmy zgodnie z duchem naszych dziejów ani z ciążącym na nas długiem wdzięczności, gdybyśmy na progu nowych czasów nie odnowili przymierza Polski z Jej niebieską Królową, dla której naród ma odwieczną, serdeczną i rodzinną cześć. Po szwedzkim potopie ślubował Jej >>nową i gorącą służbę>Zwycięstwo, jeśli przyjdzie, przyjdzie ono przez Maryję<<. (…) Na przestrzeni kilkudziesięciu lat mego posługiwania pasterskiego w Polsce byłem świadkiem, w jaki sposób te słowa urzeczywistniały się". To "urzeczywistnianie się" potwierdził również Episkopat Polski, pisząc w liście pasterskim z okazji stulecia urodzin ks. kard. Hlonda: "Zwycięstwo, które nam ukazałeś, krzepiąc nas na duchu, przyszło. I przyszło w imię Matki Chrystusowej, której dochowaliśmy wierności, idąc za Nią ku Jej Synowi, który jest jedynym zbawieniem świata". Warto tu przytoczyć fragmenty wypowiedzi umierającego Prymasa. Późnym wieczorem ks. kard. Hlond skierował do zebranych słowa: „Nie traćcie nadziei. Nie traćcie nadziei. Lecz zwycięstwo, jeśli przyjdzie, będzie to zwycięstwo Najświętszej Maryi Panny”. I dodał: „Walczcie z ufnością. Pod opieką błogosławionej Maryi Dziewicy pracujcie… Zwycięstwo wasze jest pewne. Niepokalana dopomoże wam do zwycięstwa”. Wincenty Łaszewski
PRZEPOWIEDNIE MARYI O LOSACH POLSKI • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 14221249126
Internauci z całego świata śmieją się z polskiej figury Beyonce, która znajduje się w muzeum figur woskowych w Krakowie. Zdjęcie maszkary podbija internet! W Krakowie dzieją się ostatnio różne dziwne rzeczy. W grudniu powróciły przerażające dźwięki z nieba, a niedawno przerażeni mieszkańcy wezwali Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, twierdząc, że na ich osiedlu zagnieździł się przerażający potwór. Do galerii osobliwości stolicy Małopolski dołączyła przerażająca figura Beyonce wykonana z figura Beyonce z Krakowa podbija siećCały świat śmieje się z Beyoncé z Krakowa, a zdjęcie woskowej figury stało się hitem w sieci. Zdaniem wielu internautów podobizna znanej gwiazdy przypomina karykaturę lub maszkarę z piekła rodem. Fani gwiazdy na całym świecie nie potrafią zrozumieć, jak można było tak zdeformować, postać pięknej kobiety i pokazać ją z jak najgorszej strony. Zdjęcie zrobione w Krakowie błyskawicznie podbiło sieć. Na samym Twitterze polubiono je ponad 10 tys. razy. Krakowska Beyonce niemal natychmiast stała się obiektem nieliczonej ilości memów i trafiła na prześmiewcze serwisy, które jeszcze mocniej rozniosły fotografię figury po internecie Równocześnie niemal natychmiast w mediach społecznościowych pojawiły się porównania woskowej kukły do równie szkaradnej rzeźby Cristiano Ronaldo z lotniska na Maderze. Zobacz również: Konserwatorzy-partacze zniszczyli kolejny obraz. Zobacz, co zrobili "Maryi Niepokalanie Poczętej"
PRZEPOWIEDNIE MARYI O LOSACH POLSKI • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 13754779379
Mówili o nim Nostradamus z Kłodzka. Prosty, niepiśmienny, w dodatku mówił bełkotliwie i mieszał ukraiński z polskim. A jednak w Starym Waliszowie na Dolnym Śląsku był dla mieszkańców wielkim autorytetem za sprawą niezwykłego daru jasnowidzenia Jechali ciężarówką w okolice kamieniołomów. Ktoś zagadnął jednego z nich o to, czy zna Filipka z Waliszowa i zaczął wyszydzać rzekomy dar jasnowidzenia. Wtedy jeden z nich powiedział: "śmiej się śmiej, jeszcze dwa dni życia ci zostało". To był Filipek. Dwa dni później mężczyzna miał wypadek i zginął Dokument o Filipku, jasnowidzu z Kotliny Kłodzkiej, nakręciło właśnie dwoje wrocławskich reporterów – Joanna Lamparska i Radek Bugajski. Premiera na YouTube Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu Był analfabetą. Nie tylko nie umiał czytać i pisać, ale nawet z mówieniem miał problemy – bełkotał, mylił słowa – wiejską gwarę okraszał ukraińskimi słowami, jakie zapamiętał z dzieciństwa i młodości w ukraińskiej wsi. Ale to wszystko nie przeszkodziło to w tym, by mieszkańcy Tarnawicy Polnej (właśnie tam się urodził), a potem Starego Waliszowa na Dolnym Śląsku, gdzie został przesiedlony, otaczali go wielkim szacunkiem. Wszystko za sprawą niezwykłego daru jasnowidzenia. Przepowiedział, że umrze za dwa dni Filipek nie zajmował się czarną magią, jak niejedna wróżka, ale był bardzo bogobojny, religijny. Co niedzielę chodził do kościoła, a w Wielki Piątek nie przepowiadał nikomu niczego, tylko cały dzień leżał krzyżem i się modlił, by upamiętnić krzyżową śmierć Chrystusa, za co nawet księża szanowali Filipka. Gdy jasnowidz zmarł, lokalny proboszcz dał mu na ostatnią drogę własny złoty ornat i to w nim (a nie w czarnym garniturze) Filipek został pochowany. Pani Teresa Piotrowska, dziś mieszkanka Wrocławia, która pamięta jasnowidza z dzieciństwa w Starym Waliszowie, w rozmowie z portalem wspominała: "Pamiętam go tak nieco przez mgłę. Kiedy go poznałam, miałam może z 6 lub 7 lat. Dla nas, dzieci, wydawał się on dziwny, chociaż wiem, że starsi bardzo go szanowali. Prowadził swoje gospodarstwo rolne, nigdy nie miał żony. Wyprowadziliśmy się ze Starego Waliszowa dawno temu, więc kontakt nam się urwał. Chociaż nigdy nie był on duży”. "Pierwszy raz w życiu pomyślałem, że mogę nie wrócić żywy" A tak Filipka wspomina na forum jeden z internautów: "Mieszkałem w sąsiedniej wiosce przez 20 lat. Miał dar, niezaprzeczalnie. Jak zaginął ojciec mojego kolegi, Filipek dokładnie przepowiedział gdzie i w jakim stanie go znajdą. Niestety już martwego". Filipek Fediuk, jasnowidz z Kotliny Kłodzkiej zwany kłodzkim Nostradamusem Być może chodzi o zdarzenie, o którym opowiedział inny mężczyzna, który po publikacji artykułu wspomnieniowego o jasnowidzu Filipku na portalu skontaktował się lokalną redakcją. Mieszkaniec Waliszowa opowiedział dziennikarzowi o tym, jak przez jego laty ojciec podróżował z innymi mężczyznami ciężarówką w okolice kamieniołomów. Ktoś zagadnął jednego z nich o to, czy zna Filipka i się z niego natrząsał, wyszydzając rzekomy dar jasnowidzenia. Wtedy jeden z siedzących w samochodzie powiedział do niego: "Śmiej się śmiej, jeszcze dwa dni życia ci zostało". Okazało się, że to był Filipek. Ojciec czytelnika go nie znał i nie miał świadomości, że właśnie podróżuje z nim jednym samochodem. Zorientował się dwa dni później – jego kolega miał wypadek i zginął. "Ten kościół się spali". Tak odkrył dar jasnowidzenia - Sława Filipka szybko rozeszła się po Polsce. Sznury samochodów mknęły do Waliszowa, a ludzie nie mogli się pomieścić na Filipkowym podwórku – mówi Joanna Lamparska, która z Radosławem Bugajskim zrobiła dokument, w którym chodzą po Dolnym Śląsku śladami jasnowidza.. Film o jasnowidzu to 71 odcinek "Dolnośląskich Tajemnic", które robi razem z Radkiem Bugajskim, autorem zdjęć. - Jeżdżąc po Dolnym Śląsku, zawsze zachwycaliśmy się jego pięknem, i tak zdecydowaliśmy, że będziemy ten niesamowity region Polski utrwalać filmowo – dodaje Radek. Filipek żył 84 lata i przez ten czas zdążył przepowiedzieć bardzo wiele – od osobistych problemów i zdarzeń w życiu sąsiadów czy przyjeżdżających do niego ludzi, jak choćby dotyczących chorób, miłości, śmierci, aż po wydarzenia, które miały dotyczyć Polski oraz świata. Wśród tych ostatnich jest pandemia koronawirusa, powódź w Polsce zwaną dziś powodzią tysiąclecia, która zalała szczególnie południe Polski, w tym Opole, Kłodzko i Wrocław w 1997 r. "Przed lustrem trenowałam wiele razy: dzieci, mama ma raka" Swój nadprzyrodzony dar Filipek odkrył bardzo wcześnie, bo już w dzieciństwie. Stało się to w pewną niedzielę. Szedł właśnie z mamą, jak co tydzień, na niedzielną mszę do kościoła, gdy nagle mijając jakiś dom, powiedział: Matka Filipka zerknęła na dom, a potem mocno zdziwiona tym, co wygaduje jej syn popatrzyła na niego i po chwili powiedziała: Zapomniała o tych słowach, ale gdy mniej więcej godzinę później wyszli z Filipkiem z kościoła i tą samą drogą wracali do domu, ujrzeli ogień i dym – dom, o którym wspominał Filipek właśnie płonął. I tak to się zaczęło… Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo Jasnowidz rzuca w ludzi ziemniakami Wieść o jasnowidzu Filipku rozniosła się nie tylko po okolicy. Choć od 1876 r., czyli momentu wynalezienia telefonu przez Alexandra Grahama Bella minęło ponad 30 lat, do tego, by rozmowy telefoniczne mógł prowadzić niemal każdy z własnego domu, było jeszcze bardzo daleko. Nie mówiąc już o internecie, a jednak wieść gminna i poczta pantoflowa bywały równie skuteczne. Długie kolejki pod domem jasnowidza Filipka i ludzie koczujący pod jego wiejskim domem były tego najlepszym dowodem. "U lekarza byłam co roku. Mam zaawansowanego raka. Syn zbiera na leczenie mamy" Jednak by dostać się na spotkanie z jasnowidzem nie wystarczyło przyjechać do wsi i odstać swoje w kolejce. Filipek nie każdego przyjmował. Wszystko przez nadprzyrodzony dar, który sprawiał, że mężczyzna widział człowieka i jego intencje na wskroś. A że miał wielką alergię na wszelkiej maści cwaniaków, krętaczy i nieuczciwych ludzi, zdarzyło się nie raz, że zamiast wpuścić do domu czy porozmawiać na podwórku przed domem z człowiekiem, który przyjechał do niego po radę, obrzucał takiego delikwenta ziemniakami, którymi potrafił celować z okna chaty. Do jakiejś kobiety powiedział na przykład: Kobieta ta pojawiła się u jasnowidza, by opowiedzieć mu o swoich miłosnych perypetiach i upewnić się, czy wszystko dobrze się skończy. Filipek powiedział jej, że niepotrzebnie przyszła zanim zdążyła w ogóle otworzyć usta. I tak bywało bardzo często, bo od razu "prześwietlał” człowieka i wiedział z czym ten przyszedł – czy to z sąsiedztwa czy to z daleka. Foto: Wikipedia Commmons W tym domu w Starym Waliszowie mieszkał jasnowidz Filipek Inną z kobiet pogonił w dość nieparlamentarnych słowach, bo przyszła do niego po radę i miała zapłacić jajkami, ale ukryła je za przydrożnym drzewem i udawała, że ich nie ma. Filipek nie pomógł jej. Powiedział za to gdzie ukryła jajka, a także podał ich dokładną liczbę. Policja pyta jasnowidza o mordercę Najstarsi mieszkańcy, którzy jeszcze żyją w Waliszowie, zapamiętali Filipka, jak siedział przesiadywał na środku kuchni albo na podwórku. Jasnowidz obierający ziemniaki to był częsty widok. Zdarzało się, że Filipek w ogóle nie zwracał uwagi na tego, który do niego właśnie przyszedł. A czasem odpowiadał na pytania. Trochę mówił o życiu, trochę o filozofii. I wplatał w to odpowiedź na pytanie, które dręczyło odwiedzającego. Czasami mówił tak szybko i kilku językach ( po ukraińsku, co było zrozumiałe, bo jego ojciec był Ukraińcem), że pytający nie mógł zrozumieć odpowiedzi na pytanie. "No i znów mam konto na portalu randkowym. Ale trafia mi się miłość jak fastfood" Ale niezrażeni ludzie wciąż przybywali do domu jasnowidza i szukali pomocy w sprawie ratowania zdrowia i kłopotów rodzinnych. Podobno nawet policja prosiła o pomoc w rozwiązaniu zagmatwanych śledztw dotyczących niewyjaśnionych morderstw. Za to w poszukiwaniach złodziei Filipek stróżom prawa pomagał niechętnie. Mawiał, że nie będzie zajmował się kradzieżami, bo: "dzisiaj moje, jutro twoje". Foto: Wikipedia Commmons Grób jasnowidza Filipka na cmentarzu w Starym Waliszowie na Dolnym Śląsku - Czasami Filipek mówił coś, czego przychodzący po radę kompletnie się nie spodziewał. Przychodził np. i mówił, że siostra czy brat chcą odebrać mu ziemię. A jasnowidz na to: To znaczyło, że ta osoba długo nie pożyje. I to się sprawdzało – mówi Joanna Lamparska. Jednej z kobiet powiedział: I ta kobieta przez trzy lata nie ruszyła się ze swojej wsi. Aż pewnego dnia po tym czasie pojechała do Bystrzycy na zakupy. Na drugi dzień zmarła – dodaje reporter i radiowiec Radek Bugajski. Zdarzało się też, że np. odwiódł któregoś z mieszkańców swojej wsi od operacji chirurgicznej. Rodzinie chorej powiedział: "Nie wieźcie jej do szpitala na krojenie. Sami do niej przyjadą". Był niewykształcony, a wręcz był analfabetą, więc nie używał terminologii medycznej. I rzeczywiście znalazł się inny lekarz, który przyjechał do wsi, zaproponował leczenie, które okazało się skuteczne. Jasnowidz miał przepowiedzieć też powódź w 1997 r. w Polsce. Były to słowa: A także wspominał wydarzenia, które miały nastąpić mniej więcej dwie dekady później - pandemię koronawirusa, która wybuchła w 2020 r., a także prawdopodobnie kryzys w polskim Kościele i protesty kobiet. Ale o tym za chwilę. Jasnowidz przesiedlony na Dolny Śląsk Filipek urodził się 1907 roku, we maleńkiej wsi Hostów pod Tarnowicą Polną na Ukrainie. Tarnowica istnieje do dziś i też jest niewielką wsią, w 2001 r. (ostatnie dostępne w internecie dane) liczyła bowiem zaledwie niespełna 400 mieszkańców. W czasie, gdy w okolicy mieszkał Filipek, we wsi było 1548 mieszkańców, w tym 1492 Polaków, 40 Ukraińców i 15 Żydów. Foto: Wikipedia Commmons Portret nagrobny Jasnowidza Filipka W czasie II wojny światowej od drugiej połowy 1941 r. istniała w Tarnawicy konspiracyjna komórka Armii Krajowej na czele której stał Sebastian Rybeczka. W 1943 r. UPA zamordowało 3 mieszkańców wsi. W pobliskiej wsi Bohorodczyn bandy UPA zabiły 27 Polaków, w Hostowie (w którym mieszkał Filipek) 17 Polaków, A w pobliskich Hryniowicach 25. - opowiadają reporterzy - Joanna i Radek. We wrześniu 1944 r. został powieszony przez UPA ksiądz greckokatolicki o nazwisku Wołoszczuk, za to, że wziął udział w pogrzebie pomordowanych kilka dni wcześniej dziesięciu Polaków. W związku z mordami UPA powstał w Tarnawicy silny oddział Samoobrony Polskiej. W lipcu 1945 r. mieszkańców wsi wywieziono w rejon Dzierżoniowa, Bystrzycy Kłodzkiej i w zielonogórskie. Psychiatra: psychika ludzka jest jak czajnik To właśnie wtedy Filipek został jednym z pierwszych osadników na Dolnym Śląsku, na ziemiach, które wówczas zwane były polskim Dzikim Zachodem. Gdy opuszczał z rodziną i sąsiadami rodzinną wieś, miał już dar jasnowidzenia i cieszył się wielkim szacunkiem okolicznych mieszkańców, bo był już grubo po 30. i od lat miał na koncie liczne dowody na swój dar jasnowidzenia. Wywiad z egzorcystą, który zajmował się opętanymi i pracował w Licheniu. Ostrzeżenie przed chodzeniem do wróżek. - opowiada Joanna. Niektórzy uważają, że Filipek przepowiedział koronawirusa, a nawet ruch #metoo i protesty kobiet, bo powiedział enigmatycznie, że w przyszłości kobiety będą chodzić w spodniach oraz będzie wojna, na którą to właśnie one pójdą. A jeśli chodzi o pandemię i kryzys w polskim Kościele miałyby o tym świadczyć słowa, że: Rzeczywiście, gdy pandemia zaczęła odpuszczać, trojaczki w Polsce urodziły się we Wrocławiu, w Opolu, w Gdańsku, a 2021 r. nawet czworaczki i pięcioraczki. Czworaczki we Wrocławiu – w małżeństwie Ukraińców (a pamiętajmy, że Filipek urodził się właśnie na terenie Ukrainy). Pięcioraczki zaś w Poznaniu – cztery dziewczynki i chłopiec. Jeśli jesteście zainteresowani tymi wątkami, obejrzyjcie niedzielny odcinek filmu Joanny i Radka na YouTube (link znajdziecie pod koniec tego tekstu). - Wystartujemy o godz. 10, jak co tydzień. Przedstawimy historię Filipka w przystępny sposób, bo wiemy, że ze względu na to, że to niedzielne przedpołudnie oglądać nas będą nie tylko dorośli, ale i rodziny z dziećmi – mówi Radek Bugajski. Foto: Radek Bugajski / Archiwum prywatne rozmówcy Radek Bugajski i Joanna Lamparska, twórcy dokumentu o jasnowidzu Filipku Dodaje, że zdarza się, że po programie od widzów dowiadują się jakichś nowych rzeczy. Po jednym z odcinków udało się np. odnaleźć w Niemczech welon Marii Antoniny. Tym razem twórcy programu mają nadzieję, że odezwą się do nich mieszkańcy, którzy znali jasnowidza Filipka i dadzą świadectwo jakichś nieznanych jeszcze powszechnie proroctw słynnego mieszkańca Waliszowa. "Filipek Jasnowidz Fediuk" wyryli na grobie Podobno nawet siostry zakonne przyjechały kiedyś do Filipka, gdy ciężko zachorował biskup Bolesław Kominek, który w przyszłości (1973 r.) miał zostać kardynałem, jednym z sygnatariuszy listu polskich biskupów do biskupów niemieckich z 1965 r., a który działał też na rzecz uznania przez Niemcy Zachodnie granicy na Odrze i Nysie. Swoje jasnowidzenie Filipek tłumaczył łaską bożą. Nigdy się nie ożenił. Uważał, że żadna kobieta nie będzie chciała wyjść za niego, bo która chciałaby wyjść za mężczyznę, który o niej wszystko wie. Dar chciał przed śmiercią przekazać jednemu z młodych mężczyzn ze swojej rodziny. Ten odmówił, bo miał już dziewczynę, a Filipek powiedział, że warunkiem przekazania mu nadprzyrodzonych umiejętności jest życie w celibacie i rezygnacja z małżeństwa. Filipek zmarł 2 lutego 1992 r. Do dziś ludzie dbają o jego grób, bo nie tylko w okolicy Święta Zmarłych, ale o każdej porze roku można znaleźć na grobie świeże kwiaty i znicze. Jeśli kiedyś traficie na cmentarz w Waliszowie, przeczytacie wyryty na płycie nagrobnej napis: "Filipek jasnowidz Fediuk" i jeszcze ten cytat:"Żyłem bo chciałeś, umarłem, bo kazałeś, zbaw mnie, bo możesz".. Zobacz dokument o jasnowidzu Filipku. Pod wideo ciąg dalszy tekstu: Chwilę po premierze filmu o Filipku na YouTube pojawiły się pod nim komentarze. Jeden z internautów napisał, że jego mama była dwa razy u Filipka. I wspomina te wizyty tak: "Za każdym razem udawało im się dostać do niego tak, jakby akurat z nimi chciał się spotkać. Za pierwszym razem stali na końcu długiej kolejki, by dostać się do jego domu, gdy ktoś z przodu krzyknął że przyjmuje od tyłu. Duża część kolejki pobiegła na drugą stronę i w tym czasie od przodu wyszedł P. Filipek i poprosił moich rodziców, rodzinę i kilka innych osób by weszli. Za drugim natomiast razem mama z rodzinką nie stała pod domem tylko stanęli gdzieś przy ogrodzeniu z tyłu domu i czekali na niego, gdy pytałem czemu tak zrobili odpowiedziała „przecież wiedział że tu jesteśmy”. Odczekali swoje i faktycznie jasnowidz do nich przyszedł. Mama będąc młodą wtedy dziewczyną, opowiada, że bała się nawet myśleć o czymkolwiek czekając w kolejce, bo czuła jakby czytał w myślach. Opowiedziała historię dziewczyny, która akurat z nimi stała w kolejce i gdy udało im się wejść, Pan Filipek powiedział do niej: "Czemu przyszłaś?! Przecież miało cię już tutaj nie być”. Jak się okazało, kobieta już drugi raz czekała do jasnowidza, ale za pierwszym razem nie udało jej się wejść i miała powiedzieć do siebie słowa: >. Mama wspomina, że siadali na ławce w małej kuchni, gdzie nad piecem grzała się siostra Pana Filipka, która była niepełnosprawna. Ludzie podawali zdjęcia osób, o które pytali Filipka. Faktycznie było tak, że jasnowidz chodził po kuchni, pracował, zajmował się ziołami, a w miedzy czasie odpowiadał na pytania. Mama zadała kilka pytań. Jej młodszy brat miał problemy z kręgosłupem i pytała, co mają zrobić. Jasnowidz odpowiedział, że nie mają oddawać go do kręglarza, gdyż zostanie kaleką, że ma jedynie dużo pływać i wszystko będzie w porządku. Posłuchali i faktycznie po dziś dzień wujek nie ma żadnych problemów. Inne pytanie było o liczbę dzieci, jakie moja mama będzie miała i bez wahania jej odpowiedział właściwą liczbę. Mama pytała też o znajomych i podając zdjęcia ludzi z klasy Pan Filipek wskazał inną dziewczynę z zdjęcia i zapytał: >. Mama mówi, że aż się śmiać jej zachciało, gdyż wskazał podobno koleżankę, która bardzo dużo w rzeczywistości płakała z byle powodu. Co ciekawe jasnowidz zapytał mojej Mamy, czy już w porządku z nogami, była zdziwiona, gdyż nigdy nie miała problemów z kończynami. Po powrocie do domu opowiedziała o tym swojej mamie, która jej powiedziała, że jak była niemowlakiem miała poważną wadę stopy, jednak udało się ją doprowadzić do ładu. Jasnowidz często nie odpowiadał na pytania o złe rzeczy (związane z chorobą, śmiercią ). Za pierwszy razem, jak rodzinka była u niego, weszli osobno - moją mama z częścią rodziny i osobno ojciec z ciocią. Tata, dosyć temperamentny, podał zdjęcie swojego taty (który był chory na raka ) i zapytał: >. Jasnowidz oddał zdjęcie, jednak ojciec ponownie podsuwał zdjęcie. Mocno ryzykował znając z opowieści o Panu Filipku, że rzucał ziemniakami w takich, jednak w końcu odpowiedział: >. Przy wyjściu był pojemnik na datek, jednak jasnowidz prosił, by ojciec z ciocią nie dawali pieniędzy, gdyż niedługo one im się przydadzą. Co ciekawe, byli pewni, że chodzi jedynie o dziadka (zmarł po czterech miesiącach od wizyty ), jednak również mama od strony cioci w niedługim czasie zginęła w wypadku na motorze. Mama mówi, że miała też w kieszeni zdjęcie swojego taty, który już niestety nie żył i chciała zadać jasnowidzowi o niego pytanie podchwytliwe, jednak ostatecznie się nie zdecydowała wyciągnąć zdjęcia. Podsumowując, sprawdziło się każde słowo, które wypowiedział całej mojej rodzinie i bardzo często wracamy z ciekowością do tych opowiadań". Jakie teksty historyczne i kryminalne chciałbyś/chciałabyś czytać na Onecie? A może fascynuje Cię jakaś postać historyczna z Twojego regionu? Napisz do redakcji: redakcja_lifestyle@ Źródła, z których czerpaliśmy pisząc tekst: portale: blog kanał "Dolnośląskie Tajemnice", Wikipedia.
eYxEX. 294 386 490 329 333 293 333 337 96
przepowiednie maryi o losach polski